Nazywam się Nicole Sparks mam 17 lat, mam brata, mam
siostrę, wydawałoby się, że mam też normalne życie… ale wcale tak nie jest. Mój tata jest alkoholikiem, od śmierci swojej mamy czyli od jakichś dobrych 5 lat, codziennie robi afery w domu, bo nie stać nas na piwo lub papierosy. Kiedyś był inny... zajmował się mną, chodził zemną na spacery, byłam dla niego ważna, byłam częścią jego świata... a teraz ? Teraz liczy się tylko butelka...
Mama stara się robić za ich dwojga, ale z dnia na dzień staje się coraz słabsza, wypiera się, że tak nie jest, ale ja to widzę... Razem z moim bratem próbujemy dorabiać gdzie się da aby wyżywić moją małą siostrzyczkę i pomóc chociaż trochę mamie. Rzuciłam szkołę aby móc pracować jako sprzątaczka w domu Black'ów. Ludzie
myślą sobie o mnie różne rzeczy, ale tak naprawdę nikt nie wie jaką tak naprawdę mam sytuację…
no może z wyjątkiem jednej osoby. Lecz ja dla tej osoby nie istnieje, już od
jakichś 2 lat. Jednak mimo tego wszystkiego nigdy o nim nie zapomnę. Bo trudno jest zapomnieć o osobie która miała klucz do twojego serca. Nigdy nie zapomnę tego w jaki sposób odchylał głowę gdy się śmiał. Tego w jaki sposób poruszał się po scenie naszej szkoły. Myślę o nim. Są takie dni, że jest w każdej godzinie i takie kiedy jest w każdej sekundzie. Ciągle zasypiam i budzę się z jego imieniem na moich ustach. Często się łapie również na tym, że wypatruje jego twarzy w szkolnym tłumie, ale wiem, że to niemożliwe żebym ją w nim znalazła. Ciągle powstrzymuję łzy cisnące mi się do oczu gdy ,,przypadkiem'' przechodzę obok ławki na której siedzieliśmy. Najgorsze jednak są drobiazgi, kiedy usłyszę piosenkę, którą zawsze mi śpiewał gdy byłam smutna. Kiedy ktoś wypowie jego imię. Ciągle bliskie i ukochane...
Mówią, że samotność kształtuje charakter - ja zgadzam się z tym stwierdzeniem w stu procentach.
Czas, który spędziłam samotnie nauczył mnie, że nie mogę polegać na wszystkich, których kocham, nie mogę mówić o moich problemach… nawet przyjaciołom. Teraz już wiem, że mogę polegać tylko na sobie samej, wiem, że nikogo nie obchodzi moje życie i problemy z, którymi się zmagam. Jestem całkowicie sama na tym zwariowanym świecie.
Mówią, że samotność kształtuje charakter - ja zgadzam się z tym stwierdzeniem w stu procentach.
Czas, który spędziłam samotnie nauczył mnie, że nie mogę polegać na wszystkich, których kocham, nie mogę mówić o moich problemach… nawet przyjaciołom. Teraz już wiem, że mogę polegać tylko na sobie samej, wiem, że nikogo nie obchodzi moje życie i problemy z, którymi się zmagam. Jestem całkowicie sama na tym zwariowanym świecie.
~~*~~
Wstałam
z łóżka leniwie się przeciągając i witając kolejny dzień, ukradkiem spojrzałam na zegarek, który
znajdował się na małej szafeczce obok łóżka. Wskazywał godzinę 5.34.
Zaspałam.
– klepnęłam się otwartą głową w mój pusty łeb, pracę zaczynam o 6, chyba nie
ujdzie mi bez wykładu pani Black na temat tego jak spóźnianie wpływa na pracę i
kulturę osobistą. Popędziłam do łazienki gdzie się trochę ogarnęłam, mianowicie zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się i umyłam zęby.
Wybiegłam z domu po drodze biorąc z komody moją torbę, truchtem dotarłam pod dom który znajdował się jakieś 500 metrów od mojego. Zdyszana stanęłam przed rzeźbionymi brązowymi drzwiami willi Black'ów i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili usłyszałam ciche tupanie obcasów o podłogę, to znak, że zbliża się pani Victoria.
- Dzień dobry pani - powiedziałam i wymusiłam uśmiech gdy w drzwiach pojawiła się surowa twarz kobiety. Wysoka szczupła pani o brązowych oczach. Włosy zawsze ma w nie nagannym stanie zaplecione w gruby kok na czubku głowy. Usta maluje mocną czerwoną szminką, a paznokcie na ciemną bagienną zieleń. Ohyda...
- Co masz na swoje usprawiedliwienie młoda damo ? Powinnaś była tu być siedem minut temu. Wiesz, że spóźnianie się wpływa na kulturę ? Rozumiem, każdemu może się zdarzyć raz czy dwa razy... ale tobie zdarza się to codziennie. Będziesz musiała zostać po godzinach, aby to odpracować.
- Przepraszam zaspałam. - wyszeptałam i spuściłam głowę.
- Świetnie. - powiedziała i wpuściła mnie do środka, gdzie ściągnęłam buty z nóg i odłożyłam torbę na szafkę. - Dzisiaj wychodzę na herbatę do państwa Rain'ów chciałabym aby po moim powrocie było już wszystko przygotowane, czyli standardowo obiad, pranie i czysty dom.
- Jasne.
- Do zobaczenia. - pożegnała się i po chwili już jej nie było.
Głośno westchnęłam patrząc na brudną kuchnie, przypalone garnki, nie umyte kubki, rozbite jajka leżące na stole...
Czym prędzej się za to zabiorę, tym prędzej skończę - pomyślałam i wciągnęłam białe gumowe rękawice na dłonie.
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno, leniwie otworzyłam ciężkie powieki odwracając się w przeciwną stronę. Mój wzrok spoczął na łóżku mojego brata... pustym łóżku. Szybkim krokiem zeszłam do salonu w poszukiwaniu mojej rodzinki, ale nikogo tam nie było..
Zdenerwowana wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer do mamy. Jeden sygnał....drugi.... trzeci... nic. Ok, spokojnie może jeszcze nie wróciła z pracy...
Tym razem wybrałam numer do brata... to samo. Cisza.
Moją głowę wypełniały dziwne nurtujące mnie myśli.. a co jak ktoś ich napadł ? Albo mieli wypadek ? To wszystko jest straszne.. Dlaczego oni jeszcze nie wrócili ?! Powinni być już wczoraj wieczorem ! Usiadłam na kanapie w salonie przygryzając paznokcie u rąk, które mi się trzęsły. Tak właśnie reaguje na stres, drżeniem rąk i obgryzaniem paznokci.. nienawidzę tego. Nie mogąc wysiedzieć w miejscu zaczęłam chodzić w kółko. Muszę coś zrobić. Nie mogę tego tak zostawić, bo jeżeli coś im się stało to nigdy sobie tego nie wybaczę i zeżrą mnie wyrzuty sumienia. Wzięłam kurtkę z wieszaka bo na dworze wiał lekki wiatr, zarzuciłam ją sobie na ramiona i szłam. No właśnie. Nawet nie wiem dokąd mam iść. Na policję zgłosić zaginięcie ? Ale przecież nie było ich tylko jedną noc.. Może powinnam iść do pani Karen ? Ona by mi coś poradziła... ale nie, nie chcę się jej narzucać.
Poczułam lekkie wibrowanie w okolicach kieszeni moich spodni. Wyciągnęłam urządzenie by zobaczyć kto próbuje się do mnie dodzwonić, lecz na wyświetlaczu pokazał mi się obcy numer.
Wzruszyłam ramionami i wcisnęłam zieloną słuchawkę, przykładając telefon do ucha.
- Halo ? - odezwałam się
- Dzień dobry czy mam przyjemność z panną Nicole Sparks ? - w słuchawce zabrzmiał wysoki aksamitny męski głos.
- A kto pyta ?
- Starszy sierżant Rick Morgan, z przykrością informuję, że zdarzył się tragiczny wypadek w którym, uczestniczyła pani rodzina. Miał on miejsce wczoraj wieczorem około godziny dwudziestej. Jak najszybciej powinna pani się wstawić aby rozpoznać ciała rodziców i rodzeństwa.
- Dzień dobry pani - powiedziałam i wymusiłam uśmiech gdy w drzwiach pojawiła się surowa twarz kobiety. Wysoka szczupła pani o brązowych oczach. Włosy zawsze ma w nie nagannym stanie zaplecione w gruby kok na czubku głowy. Usta maluje mocną czerwoną szminką, a paznokcie na ciemną bagienną zieleń. Ohyda...
- Co masz na swoje usprawiedliwienie młoda damo ? Powinnaś była tu być siedem minut temu. Wiesz, że spóźnianie się wpływa na kulturę ? Rozumiem, każdemu może się zdarzyć raz czy dwa razy... ale tobie zdarza się to codziennie. Będziesz musiała zostać po godzinach, aby to odpracować.
- Przepraszam zaspałam. - wyszeptałam i spuściłam głowę.
- Świetnie. - powiedziała i wpuściła mnie do środka, gdzie ściągnęłam buty z nóg i odłożyłam torbę na szafkę. - Dzisiaj wychodzę na herbatę do państwa Rain'ów chciałabym aby po moim powrocie było już wszystko przygotowane, czyli standardowo obiad, pranie i czysty dom.
- Jasne.
- Do zobaczenia. - pożegnała się i po chwili już jej nie było.
Głośno westchnęłam patrząc na brudną kuchnie, przypalone garnki, nie umyte kubki, rozbite jajka leżące na stole...
Czym prędzej się za to zabiorę, tym prędzej skończę - pomyślałam i wciągnęłam białe gumowe rękawice na dłonie.
~~*~~
- A jakoś lecą... - wzruszyłam ramionami - a u mnie jak zwykle wszystko dobrze - znów pyta mnie jak powodzi się, znowu u mnie dobrze, we mnie źle... - a jak tam z tobą ?
- Dni mijają zdecydowanie za szybko - zaśmiała się po nosem - Słyszałaś, że Liam ma niedługo nas odwiedzić ?
A ja myślałam, że jeszcze szerzej się nie da uśmiechnąć...
- Nie. A co go tutaj sprowadza po tak długim czasie ? - ups.. mogłam się ugryźć w język...
- No wiesz... Nicole... tu jest jego dom. To, że zrobił karierę nie znaczy, że zapomniał o swojej starej matce i o przyjaciołach - mówiąc to jej twarz jakby spochmurniała
- Tak, tak wiem... przepraszam - wymruczałam ledwo słyszalnym głosem.
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się ciepło - O ! To moja taksówka ! Przepraszam cię Nicole ale muszę lecieć. Do zobaczenia ! - cmoknęła mnie w policzek a po chwili już wsiadała do pojazdu.
Obserwowałam jak samochód znika za wielki drzewami, lekko się uśmiechając ruszyłam wolnym krokiem do domu. Jeden schodek...drugi... trzeci.
- Do widzenia, życzę miłego dnia ! - krzyknęłam na pożegnanie pani Victorii i wyszłam nie czekając na odpowiedź. Zamknęłam za sobą drzwi i głęboko wciągnęłam świeże powietrze. Powoli zaczęłam iść w kierunku mojego domu, rozkoszując się delikatnym zapachem róż rosnących w ogrodzie Black'ów.
Kolejny powalony dzień minął... Moje życie to jedna wielka pomyłka. Padam. Wstaję. Padam. Wstaję. Padam Wstaję. Padam. wstaję.... i tak w kółko, bez końca. Chodzę poobijana przez życie. Z każdym moim upadkiem staram się czegoś nauczyć, staram się dostrzec w czymś sens. Lecz rzadko kiedy mi się to udaje... bo stojąc w miejscu, cofam się w tył.
Zazdroszczę innym normalnego życia. Czasami zastanawiam się jak to jest mieć cel w życiu. Kiedyś miałam marzenia, chciałam do nich dążyć. Chciałam aby się spełniły, ale z każdym dniem moja wiara malała... aż całkiem zniknęła. Codziennie zmagam się z moimi demonami. Najgorsze są te o, których istnieniu wiem tylko ja. Strach, bezsilność, brak akceptacji, niewiedza, brak pewności siebie. Nawet jeśli moim najbliżsi wierzą we mnie całą swoją mocą. I kiedy ja sama zaczynam w siebie wierzyć. Wtedy demony budzą się do życia i układają w mojej głowie dziesiątki pytań na, które nie znam odpowiedzi. ,, Czy Ty się do tego nadajesz...? '' ,,Czy sobie poradzisz...? ''
Codziennie upadam, codziennie się waham, codziennie próbuję przezwyciężyć moją niechęć do życia... dźwigam cały mój świat. Staram się. Ale bez niego mi się to nie udaje, bez jego wsparcia i pomocy, nic mi się nie udaje. Jestem zwykłym życiowym nieudacznikiem. Ale do pewnej granicy można się przyzwyczaić do bólu... Tego zewnętrznego jak i wewnętrznego. Świetnie dostosowuje się do każdej sytuacji.
Skręciłam w lewą stronę na moje osiedle, poprawiając torbę na moim ramieniu.
- Nicole ! - kobiecy głos dochodzący zza moich pleców wydawał się być znajomy. - Nicole ! Zatrzymaj się ! - odwróciłam się za siebie a zza rogu wychyliła się postać pani Karen. Przyśpieszyłam kroku udając, ze nic nie słyszę i dalej brnęłam chodnikiem do budynku mieszkalnego. Nie to, że nie lubię pani Karen... wręcz przeciwnie bardzo ją lubię. Chcę po prostu uniknąć nurtujących mnie pytań, o to jak mi się układa w życiu... o to jak się czuję i tak dalej. Ale jest jeszcze jeden powód... nie mam ochoty słuchać o Liam'ie.
To, co minęło, powraca. Wchodzi jak czuła igła w SERCE. Wystarczy szczegół. Dźwięk, zapach, obraz, chwila. Dostrzegam coś kątem oka i minione powraca z niespodziewaną siłą. Codziennie mijam drzwi do jego domu, co przypomina mi o nim i o czasach w, których był zemną. Ostatnio zachowuje się inaczej niż zwykle , nie potrafię nad tym zapanować , nie jestem sobą , ale nie wiem dlaczego... Zauważyłam, że przez te lata uciekam od problemów... Uciekam o życia. Czas się przełamać no bo, przecież ta biedna kobieta niczemu nie jest winna...
To, co minęło, powraca. Wchodzi jak czuła igła w SERCE. Wystarczy szczegół. Dźwięk, zapach, obraz, chwila. Dostrzegam coś kątem oka i minione powraca z niespodziewaną siłą. Codziennie mijam drzwi do jego domu, co przypomina mi o nim i o czasach w, których był zemną. Ostatnio zachowuje się inaczej niż zwykle , nie potrafię nad tym zapanować , nie jestem sobą , ale nie wiem dlaczego... Zauważyłam, że przez te lata uciekam od problemów... Uciekam o życia. Czas się przełamać no bo, przecież ta biedna kobieta niczemu nie jest winna...
Ze sztucznym uśmiechem na twarzy odwróciłam się w stronę zasapanej kobiety i podeszłam bliżej.
- Dzień dobry pani Karen.
- Cześć... Nicole. Mówiłam ci że masz mi mówić po imieniu. A tak na marginesie to, myślałam, że mnie nie słyszysz... - wyżaliła się lecz z jej twarzy nie schodził uśmiech.
- Miałam słuchawki w uszach i po prostu... wiesz - jąkałam się
- Dobrze, dobrze nie musisz mi się tłumaczyć.- pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam - A jak tam ci mijają wakacje ? No i jak tam w ogóle u ciebie ?
- A jakoś lecą... - wzruszyłam ramionami - a u mnie jak zwykle wszystko dobrze - znów pyta mnie jak powodzi się, znowu u mnie dobrze, we mnie źle... - a jak tam z tobą ?
- Dni mijają zdecydowanie za szybko - zaśmiała się po nosem - Słyszałaś, że Liam ma niedługo nas odwiedzić ?
A ja myślałam, że jeszcze szerzej się nie da uśmiechnąć...
- Nie. A co go tutaj sprowadza po tak długim czasie ? - ups.. mogłam się ugryźć w język...
- No wiesz... Nicole... tu jest jego dom. To, że zrobił karierę nie znaczy, że zapomniał o swojej starej matce i o przyjaciołach - mówiąc to jej twarz jakby spochmurniała
- Tak, tak wiem... przepraszam - wymruczałam ledwo słyszalnym głosem.
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się ciepło - O ! To moja taksówka ! Przepraszam cię Nicole ale muszę lecieć. Do zobaczenia ! - cmoknęła mnie w policzek a po chwili już wsiadała do pojazdu.
Obserwowałam jak samochód znika za wielki drzewami, lekko się uśmiechając ruszyłam wolnym krokiem do domu. Jeden schodek...drugi... trzeci.
Stanęłam przed tak dobrze znanymi mi drzwiami mojego domu, lecz wahałam się czy je otworzyć. Boję się. Chyba nie jestem przygotowana na to co mogę tam zastać. Chciałabym mieć "ŚCIĄGĘ" jak żyć .. Zwykłą ściągę taka jak na test.
Była by trochę dłuższa .
Posiadałaby więcej bez sensownych słów. Byłaby jak starsza siostra , która mówi ci co robić. Traktowałabym ją jak skarb , którego nikt nie ruszy. Właśnie taka by mi się teraz przydała...
Ciężko westchnęłam a po sekundzie nacisnęłam klamkę drzwi, z których dobiegło charakterystyczne skrzypnięcie. Zdecydowanym krokiem weszłam do salonu nawet nie zdejmując butów. Zdezorientowana rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nikogo w nim nie było. Zajrzałam do kuchni... pusto, w łazience tak samo... Dziwne. Brat powinien już dawno wrócić z pracy, mama też... Siostra jest u koleżanki.. a ojciec pewnie przed sklepem. Wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wzięłam z niej butelkę wody, z której upiłam 2 duże łyki. Ponownie wróciłam do salonu i położyłam się na kanapie.
Mam nadzieję, że nic im się nie stało.. Pewnie poszli na zakupy, bo w lodówce nie ma nic do jedzenia. Tak, na pewno tak zrobili.
Zdecydowałam, że nie będę na nich dłużej czekać, weszłam po schodach do mojego pokoju... zaraz, zaraz on nie jest mój, on jest mój i mojego brata... ale to akurat jest mało ważne. Ściągnęłam buty z nóg i odłożyłam je pod łóżko. Zmęczona położyłam się na brzuchu a po chwili już spałam...
Ciężko westchnęłam a po sekundzie nacisnęłam klamkę drzwi, z których dobiegło charakterystyczne skrzypnięcie. Zdecydowanym krokiem weszłam do salonu nawet nie zdejmując butów. Zdezorientowana rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nikogo w nim nie było. Zajrzałam do kuchni... pusto, w łazience tak samo... Dziwne. Brat powinien już dawno wrócić z pracy, mama też... Siostra jest u koleżanki.. a ojciec pewnie przed sklepem. Wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wzięłam z niej butelkę wody, z której upiłam 2 duże łyki. Ponownie wróciłam do salonu i położyłam się na kanapie.
Mam nadzieję, że nic im się nie stało.. Pewnie poszli na zakupy, bo w lodówce nie ma nic do jedzenia. Tak, na pewno tak zrobili.
Zdecydowałam, że nie będę na nich dłużej czekać, weszłam po schodach do mojego pokoju... zaraz, zaraz on nie jest mój, on jest mój i mojego brata... ale to akurat jest mało ważne. Ściągnęłam buty z nóg i odłożyłam je pod łóżko. Zmęczona położyłam się na brzuchu a po chwili już spałam...
~~*~~
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno, leniwie otworzyłam ciężkie powieki odwracając się w przeciwną stronę. Mój wzrok spoczął na łóżku mojego brata... pustym łóżku. Szybkim krokiem zeszłam do salonu w poszukiwaniu mojej rodzinki, ale nikogo tam nie było..
Zdenerwowana wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer do mamy. Jeden sygnał....drugi.... trzeci... nic. Ok, spokojnie może jeszcze nie wróciła z pracy...
Tym razem wybrałam numer do brata... to samo. Cisza.
Moją głowę wypełniały dziwne nurtujące mnie myśli.. a co jak ktoś ich napadł ? Albo mieli wypadek ? To wszystko jest straszne.. Dlaczego oni jeszcze nie wrócili ?! Powinni być już wczoraj wieczorem ! Usiadłam na kanapie w salonie przygryzając paznokcie u rąk, które mi się trzęsły. Tak właśnie reaguje na stres, drżeniem rąk i obgryzaniem paznokci.. nienawidzę tego. Nie mogąc wysiedzieć w miejscu zaczęłam chodzić w kółko. Muszę coś zrobić. Nie mogę tego tak zostawić, bo jeżeli coś im się stało to nigdy sobie tego nie wybaczę i zeżrą mnie wyrzuty sumienia. Wzięłam kurtkę z wieszaka bo na dworze wiał lekki wiatr, zarzuciłam ją sobie na ramiona i szłam. No właśnie. Nawet nie wiem dokąd mam iść. Na policję zgłosić zaginięcie ? Ale przecież nie było ich tylko jedną noc.. Może powinnam iść do pani Karen ? Ona by mi coś poradziła... ale nie, nie chcę się jej narzucać.
Poczułam lekkie wibrowanie w okolicach kieszeni moich spodni. Wyciągnęłam urządzenie by zobaczyć kto próbuje się do mnie dodzwonić, lecz na wyświetlaczu pokazał mi się obcy numer.
Wzruszyłam ramionami i wcisnęłam zieloną słuchawkę, przykładając telefon do ucha.
- Halo ? - odezwałam się
- Dzień dobry czy mam przyjemność z panną Nicole Sparks ? - w słuchawce zabrzmiał wysoki aksamitny męski głos.
- A kto pyta ?
- Starszy sierżant Rick Morgan, z przykrością informuję, że zdarzył się tragiczny wypadek w którym, uczestniczyła pani rodzina. Miał on miejsce wczoraj wieczorem około godziny dwudziestej. Jak najszybciej powinna pani się wstawić aby rozpoznać ciała rodziców i rodzeństwa.
******
Hej ! Cześć i czołem ! :D
Rozdział pierwszy dlatego nie grzeszy długością xd
Przepraszam za to, że trochę w nim przynudzałam, no ale musiałam Wam przedstawić sytuacje Nicole.
Dziękuję za dwóch obserwatorów, komentarze i ponad 500 wyświetleń ! ♥
Jesteście kochani :*
No i najgorsza wiadomość... niedługo szkoła, a tak dokładniej to za 14 dni ! :c
No ale cóż, musimy to przetrwać !! xD
Be strong ! :P
A oto i zwiastun :
Mi się bardzo podoba, a jak Wam ? :D
A oto i zwiastun :
Mi się bardzo podoba, a jak Wam ? :D
Bleeding_Scar
Bardzo lubię czytac opowiadania i twoje na pewno będe bardzo mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://myhearrt-mysoul.blogspot.com/
Dziękuję :* ♥
UsuńPozdrawiam
Opowiadania są genialne!
OdpowiedzUsuńNa prawdę masz wielki talent do nich ♥
Zapraszam do siebie. Liczę że zostawisz jakiś ślad u mnie po sobie.
Pozdrawiam Alicja!
Zapraszam na mój blog - klik!
O matko, dziękuję za tak wiele miłych słów :*
UsuńNa bloga wejdę gdy będę miała chwilkę :)
Za tą końcówkę to powinnam Cię zabić ;) ;** rozdział genialny! Cudnie piszesz. Naprawdę *.* mam nadzieje ze sprawy Nicole się ułożą ... I ze.. jak Liam wróci to ona mu tak łatwo nie wybaczy no nie? Skoro ją tak zostawił :p :D świetny rozdział! *.*
OdpowiedzUsuńPs: sensitive-ff.blogspot.com - nowy rozdział D
Oj bez przesady.. xd :*
UsuńDziękuję Ci za tak miły komentarz, powiem Ci, że mnie zmotywowałaś ! :D ♥
A jeżeli chodzi o Liam'a to jeszcze się zobaczy ;)
Dziękuję ! :* ♥
Cud <3 Ten koniec x.x Czekam na next :3
OdpowiedzUsuńP.S Też nie umiem pisać kom xD
Dziękuję za komentarz :* ♥
UsuńHa ha ha, ten jakoś napisałaś :D
Rozdział pierwszy zawsze jest hmm taki no na wprowadzenia nas w życie głównej bohaterki ^^
OdpowiedzUsuńMi się podoba i kurde wypadek ?
Liam wraca ? Kurde no to będzie się działo ;/ mam nadzieje,ze się jakoś pogoda nie szybko,ale kiedyś ? ^ ^
Czekam na następny ;**
Wypadki się zdarzają :3
UsuńTak ! Liam zrobi wielki Come back ! :D
Dziękuję za komentarz :* ♥
Świetny rozdział, czekam na next i oczywiście życzę weny, choć jak to czyam to widzę, że masz jej pod dostatkiem :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://niesmowite-zycie.blogspot.com/
Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję ! :D
UsuńPozdrawiam :*
Hej. Chciałam poinformować, że jest już nowy rozdział. Pozdrawiam :* http://strayinlove-lp-fanfiction.blogspot.com/2015/08/rozdzia-4.html
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńRównież pozdrawiam :*
Proszę, proszę, cóż to za cudo wpadło w moje rączki :3
OdpowiedzUsuńDziw bierze, ale niedawno się skapnąłem, że mnie obserwujesz.
Ja i Nicole mamy ze ze sobą dużo wspólnego. Trudno w to uwierzyć, ale spisałaś moje przemyślenia z ostatnich dwóch miesięcy.
Powiem jedynie, że jestem zainteresowany dalszym ciągiem i życzę Ci dużo weny ^_^
Ha ha ha, cudo ? xD
UsuńSchlebiasz mi ... ^^
Jestem uradowana myślą, że udało mi się Ciebie zaciekawić moim FF :D
Hmmmmm... Może uda mi się spiknac Ciebie z Nicole ^^ :D
Obserwuje Twojego bloga bo jestem Twoją małą fanką, ale ciiiii , nikomu nie mow . xD
Dziękuje za komentarz :)